Spis treści
Chiński gigant technologiczny Xiaomi nie zamierza poprzestać na smartfonach w Europie. Po udanym wejściu na rynek pojazdów elektrycznych w Chinach, firma planuje zbudować centrum badawczo-rozwojowe w Monachium. Celem ma być rozwój kompetencji inżynieryjnych i projektowych, które posłużą do ekspansji na rynki zagraniczne.
To nie tylko kolejna zapowiedź – według wielu źródeł Xiaomi już działa w Niemczech. W Monachium pracuje zespół inżynierów, który skupia się m.in. na dopracowaniu osiągów modelu SU7 Ultra Nürburgring Edition.
Po Chinach czas na Europę
Xiaomi oficjalnie weszło na rynek pojazdów elektrycznych w 2024 roku, a ich debiutancki model SU7 spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. W ciągu dwóch godzin sprzedano cały roczny nakład wersji Ultra. Do kwietnia 2025 roku firma zarejestrowała w Chinach już ponad 200 tysięcy samochodów.
Plan na 2025 rok? Podnieść cel sprzedażowy do 350 tysięcy egzemplarzy. To wyraźny sygnał, że Xiaomi celuje wysoko – i ma ku temu podstawy.
Monachium nie zostało wybrane przypadkowo. To serce niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, siedziba takich marek jak BMW czy MAN. Xiaomi chce wykorzystać lokalny know-how, by tworzyć samochody, które będą w stanie konkurować z europejskimi liderami.
Niemiecka precyzja w chińskim wydaniu?
Według doniesień serwisu 36Kr, centrum Xiaomi w Monachium kierowane jest przez byłego menedżera BMW, Rudolfa Dittricha. To ważna informacja, bo pokazuje, że Chińczycy nie tylko inwestują w technologie, ale także ściągają do siebie doświadczonych ludzi z branży.
Celem ma być stworzenie systemu R&D na wzór Porsche czy BMW – testowanie nowych rozwiązań w topowych wersjach, a potem ich „zejście” do masowej produkcji. To podejście znane z segmentu premium, ale coraz częściej kopiowane przez ambitne marki z Azji.
Ambicje globalne, ale z głową
Xiaomi nie ukrywa, że najpierw chce umocnić swoją pozycję w Chinach, a dopiero potem wejść na rynki zagraniczne. Prezes firmy, William Lu, podczas targów MWC 2025, powiedział wprost: „Jeśli nie wygramy na rynku lokalnym, nie uda się nam za granicą”.
To chłodne, ale realistyczne podejście. Firma dobrze wie, że ekspansja globalna bez silnej bazy w Chinach może się skończyć fiaskiem – a tego firma nie może sobie pozwolić. Inwestorzy już teraz martwią się, że biznes motoryzacyjny może obciążyć dochodowe działy smartfonów i elektroniki.
Z drugiej strony – skala sukcesu SU7 pokazuje, że popyt jest, a produkt trafia w gusta klientów. Pozostaje pytanie: czy Xiaomi uda się powtórzyć ten sukces w bardziej wymagającej Europie?
Czy Europa jest gotowa na „chińskie BMW”?
Jeśli plany Xiaomi zostaną zrealizowane, pierwsze samochody marki poza Chinami zobaczymy w 2027 roku. Firma nie zdradziła jeszcze, na których rynkach wystartuje, ale Niemcy i Francja wydają się być naturalnym kierunkiem – choćby ze względu na skalę rynku i zainteresowanie elektromobilnością.
Pojawia się jednak kilka wyzwań:
- Cena. Xiaomi słynie z konkurencyjnych cen w elektronice. Czy przełoży to na auta?
- Zaufanie. Europejscy klienci wciąż ostrożnie podchodzą do chińskich marek samochodowych.
- Infrastruktura. Serwis, gwarancje, sieć sprzedaży – to wszystko trzeba zbudować od zera.
- Polityka. Rosnące napięcia między Chinami a UE mogą wpłynąć na cła, regulacje i percepcję klientów.
Co to oznacza dla rynku EV?
Jeśli ten chiński producent wejdzie do Europy z samochodami takimi jak SU7 Ultra, możemy spodziewać się kolejnej fali presji cenowej. Europejscy producenci będą musieli zareagować – czy to przez innowacje, czy obniżki cen. Dla klientów to dobra wiadomość, ale dla przemysłu – niekoniecznie.
Co ciekawe, Xiaomi nie jest osamotnione. Inne chińskie firmy – jak BYD, Nio czy Zeekr – także szykują się na ekspansję w Europie. Możliwe więc, że za kilka lat europejskie ulice będą wyglądać zupełnie inaczej niż dziś.



Czy Xiaomi poradzi sobie na naszym rynku?
Na razie trudno o jednoznaczną odpowiedź. Z jednej strony firma ma ogromne zaplecze finansowe i technologiczne. Z drugiej – musi zmierzyć się z nowym rynkiem, inną kulturą zakupową i wymaganiami, których nie ma w Chinach.
Jedno jest pewne: centrum R&D w Monachium to nie przypadek, a jasny sygnał, że Xiaomi myśli o Europie poważnie.
A co Wy sądzicie o planach Xiaomi? Czy „chińskie BMW” ma szansę zdobyć Wasze zaufanie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji