Spis treści
Rynek elektromobilności w Polsce dojrzewa, ale dla końcowego użytkownika oznacza to coraz większy mętlik w głowie i konieczność żonglowania aplikacjami. Najnowszy, grudniowy ranking stawek operatorów przygotowany przez EV Klub Polska oraz serwis elektromobilni.pl obnaża brutalną prawdę: brak wiedzy kosztuje. Różnice w cenach na stacjach szybkiego ładowania są gigantyczne i sięgają 300 procent. Wystarczy podpiąć wtyczkę w złym miejscu, by za „pełny bak” prądu zapłacić jak za tankowanie paliwa premium.
Stabilizacja czy cisza przed burzą?
Patrząc na ogólny obraz rynku w grudniu 2025 roku, można odnieść wrażenie, że ceny wyhamowały. Nie widzimy drastycznych podwyżek u wszystkich operatorów jednocześnie. Mamy do czynienia raczej z okopywaniem się na pozycjach. Operatorzy podzielili się na tych, którzy walczą o klienta niską marżą i dużym wolumenem, oraz na tych, którzy liczą na kierowców „zmuszonych” do ładowania w konkretnej lokalizacji, narzucając stawki powyżej 3 złotych za kilowatogodzinę.
W segmencie wolnego ładowania AC (prąd przemienny), które zazwyczaj odbywa się podczas zakupów lub pracy, liderem opłacalności pozostaje ChargeEuropa. Ich stawka 1,75 zł/kWh to obecnie punkt odniesienia dla reszty rynku. Blisko trzyma się Polenergia (1,78 zł/kWh). Ciekawą strategię przyjęła MOYA energia, stosując cennik dynamiczny. W zależności od tego, gdzie i o której godzinie się podepniemy, zapłacimy od sensownych 0,99 zł do przeciętnych 1,99 zł. To mechanizm znany z rynków zachodnich, który powoli zaczyna być widoczny w Polsce. Średnia rynkowa dla AC to jednak wciąż okolice 1,90 zł/kWh.
Tesla dyktuje warunki, reszta goni
Prawdziwa walka toczy się jednak tam, gdzie liczy się czas – przy szybkich ładowarkach DC (do 150 kW) oraz ultraszybkich hubach HPC. Tutaj Tesla działa w swojej własnej lidze. Ceny na Superchargerach zaczynają się od złotówki (dla właścicieli Tesli lub posiadaczy abonamentu), co czyni jazdę elektrykiem tańszą niż podróżowanie komunikacją miejską. Nawet górna granica widełek Tesli (ok. 1,90 zł/kWh) jest niższa niż standardowa oferta większości konkurencji.
W segmencie DC do 150 kW pozytywnie wyróżnia się ScreenCharge (1,99 zł/kWh), co pokazuje, że da się zejść poniżej psychologicznej bariery dwóch złotych bez bycia technologicznym gigantem z USA. Na drugim biegunie mamy Shell Recharge i NOXO. Ci operatorzy konsekwentnie utrzymują stawki powyżej 3 złotych. W przypadku NOXO cena dochodzi do 3,39 zł/kWh. To ponad trzykrotnie drożej niż w najtańszym wariancie na Superchargerze.
Ultraszybkie ładowanie, ultrawysokie różnice
Największe dysproporcje widać w segmencie HPC (High Power Charging), czyli ładowarek o mocy powyżej 150 kW, niezbędnych w trasie. Tutaj rozpiętość cenowa jest wręcz absurdalna.
Z jednej strony mamy Teslę, gdzie przy odpowiednim abonamencie (kosztującym 50 zł miesięcznie) można ładować się za 0,90 zł/kWh. Z drugiej strony cenniki zamyka IONITY ze stawką 3,50 zł/kWh dla klientów „z ulicy” (bez roamingu i abonamentów producentów). Różnica na jednym ładowaniu baterii 60 kWh między tymi skrajnościami to ponad 150 złotych. To cena obiadu dla całej rodziny przy autostradzie.
Warto odnotować ruch sieci Ekoen, która z cenami startującymi od 1,49 zł/kWh próbuje walczyć o klienta ceniącego szybkość, ale nieposiadającego Tesli. Większość dużych graczy, takich jak GreenWay czy Polenergia, pozycjonuje się w środku stawki, z cenami w okolicach 2,40–2,70 zł/kWh (bez abonamentów).
Orlen ścina stawki, Tesla otwiera twierdze
Grudzień przyniósł dwa wydarzenia, które mogą mocno namieszać w statystykach sprzedaży energii w 2026 roku. Po pierwsze, Orlen Charge zweryfikował swoją politykę cenową. Gigant paliwowy zrezygnował ze skomplikowanego i drogiego cennika (sięgającego 3,19 zł/kWh) na rzecz ujednoliconej stawki 2,40 zł/kWh na szybkich ładowarkach. To potężna obniżka i wyraźny sygnał, że państwowy koncern poczuł na plecach oddech konkurencji. Cena nie jest może najniższa na rynku, ale staje się akceptowalna dla przeciętnego kierowcy, co przy zasięgu sieci Orlen ma duże znaczenie.
Po drugie, Tesla udostępniła kolejne huby dla wszystkich marek samochodów. Lokalizacje w Rumi, Odolionie, Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu są teraz otwarte dla każdego, kto ściągnie aplikację. Szczególnie imponuje hub w Odolionie przy A1 – 22 stanowiska o mocy 250 kW każde. To koniec ery, w której właściciele innych elektryków mogli tylko z zazdrością patrzeć na puste stanowiska Superchargerów, stojąc w kolejce do pojedynczej ładowarki innego operatora.
Puste kable i widmo konsolidacji
Mimo rozwoju infrastruktury, rynek boryka się z problemem rentowności. Dane przytoczone przez redakcję elektromobilni.pl są alarmujące: średnie wykorzystanie stacji to zaledwie 29 minut na dobę. To niespełna pół godziny pracy urządzenia, które kosztowało kilkaset tysięcy złotych.
Taki wskaźnik obłożenia to prosty przepis na problemy finansowe operatorów. Obecna sytuacja, w której mamy mnóstwo podmiotów, a stosunkowo mało aut, nie może trwać wiecznie. Rok 2026 może przynieść falę przejęć. Mniejsi gracze, niemogący konkurować ceną z Teslą czy zasięgiem z Orlenem i GreenWayem, mogą zostać wchłonięci lub zniknąć z rynku.
Niskie obłożenie to także miecz obosieczny dla kierowców. Z jednej strony oznacza brak kolejek, z drugiej – presję na operatorów, by podnosić ceny w celu pokrycia kosztów stałych. Na razie jednak presja konkurencyjna (głównie ze strony Tesli) działa jak hamulec dla podwyżek.
Co dalej z cenami?
Patrząc na grudniowe zestawienie, widać wyraźnie, że jazda „elektrykiem” bez przygotowania staje się sportem dla bogatych. Różnica w kosztach eksploatacji między świadomym użytkownikiem (korzystającym z abonamentów, aplikacji i wybierającym tańsze huby) a kierowcą przypadkowym jest drastyczna.
Kierunek zmian wyznacza obecnie Tesla i – co nowość – Orlen. Presja na obniżanie marży w zamian za większy wolumen sprzedaży energii wydaje się jedyną słuszną drogą przy rosnącej liczbie stacji. Pytanie, jak długo operatorzy tacy jak IONITY czy Shell będą w stanie utrzymywać stawki zaporowe, licząc jedynie na klientów flotowych i roamingowych?
A jak Wy podchodzicie do ładowania w trasie? Planujecie podróż pod konkretne, tanie ładowarki, czy podpinacie się tam, gdzie jest najbliżej, nie patrząc na cennik? Dajcie znać w komentarzach, czy obniżka na Orlenie skłoni Was do częstszego korzystania z tej sieci.












Dołącz do dyskusji