Spis treści
Chiński rynek motoryzacyjny nie przestaje zaskakiwać. Kiedy w Europie producenci skupiają się na czystych autach elektrycznych lub hybrydach plug-in z niewielkimi bateriami, GAC Group pod marką Hyptec prezentuje zupełnie inne podejście. Na rynek wjeżdża Hyptec HL w wersji EREV, czyli pojazd elektryczny o zwiększonym zasięgu. To definicja, która w tym przypadku wymaga jednak głębszego wyjaśnienia, bo mamy do czynienia z czymś, co na nowo definiuje pojęcie hybrydy.
Elektryk, który nie boi się braku ładowarki
Na pierwszy rzut oka GAC Hyptec HL EREV to po prostu duży, nowoczesny SUV. Prawdziwa rewolucja kryje się jednak pod jego karoserią. Inżynierowie z GAC postanowili rozwiązać największą bolączkę aut elektrycznych – lęk przed zasięgiem – w bardzo radykalny sposób. Zamontowali w aucie akumulator o gigantycznej, jak na hybrydę, pojemności 60 kWh.
Żeby zrozumieć, jak duża to wartość, wystarczy ją porównać. Wiele w pełni elektrycznych samochodów kompaktowych na europejskim rynku ma mniejsze baterie. Taka pojemność pozwala chińskiemu SUV-owi przejechać na samym prądzie nawet 350 kilometrów w cyklu CLTC. To zasięg, który dla większości kierowców w zupełności wystarcza na kilka dni codziennej jazdy do pracy, szkoły czy na zakupy, bez konieczności uruchamiania silnika spalinowego.
Gdy jednak energia w akumulatorze się skończy, do gry wkracza silnik benzynowy o pojemności 1.5 litra. Co kluczowe w technologii EREV (Extended-Range Electric Vehicle), silnik spalinowy nie napędza kół bezpośrednio. Działa on wyłącznie jako pokładowy generator prądu, który ładuje baterię, a ta z kolei zasila silnik elektryczny. Kierowca przez cały czas ma więc do czynienia z płynnością i charakterystyką jazdy auta elektrycznego.


Technologia z najwyższej półki w hybrydowej formie
GAC Hyptec HL EREV to nie jest prosty kompromis. Auto wyposażono w nowoczesne rozwiązania, które znamy z topowych „elektryków”. Pojazd bazuje na architekturze 800V i obsługuje ultraszybkie ładowanie 5C. Dzięki temu, po podłączeniu do odpowiednio mocnej ładowarki, wystarczy zaledwie 10 minut, aby zwiększyć zasięg na prądzie o kolejne 210 kilometrów. To wynik, którego nie powstydziłyby się najdroższe modele BEV.
Silnik elektryczny napędzający tylną oś generuje moc 250 kW, czyli około 340 koni mechanicznych, i moment obrotowy 430 Nm. Pozwala to na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7,5 sekundy. To w zupełności wystarczające parametry do sprawnego poruszania się zarówno w mieście, jak i na autostradzie.
Przy pełnym baku i naładowanej baterii, łączny zasięg SUV-a wynosi imponujące 1369 kilometrów (CLTC). Co ciekawe, gdy bateria jest już rozładowana, a auto korzysta z generatora spalinowego, zużycie paliwa według normy WLTC wynosi 6,7 litra na 100 kilometrów. To przyzwoity wynik jak na tak dużego SUV-a. Ceny modelu na rynku chińskim zaczynają się od 269 800 juanów, co w przeliczeniu daje około 137 600 złotych.
Czy to początek nowego trendu?
Hyptec nie jest jedyną firmą w Chinach, która eksperymentuje z taką koncepcją. Chwilę wcześniej konkurencyjna marka IM Motors (należąca do SAIC) pokazała system z baterią o pojemności aż 66 kWh, oferujący do 450 km zasięgu na prądzie. To wyraźny sygnał, że na chińskim rynku tworzy się nowa nisza – pojazdów, które oferują zalety aut elektrycznych w codziennym użytkowaniu, jednocześnie całkowicie eliminując problem zasięgu i niedostatecznie rozwiniętej infrastruktury ładowania podczas długich podróży.
Wydaje się, że jest to odpowiedź na potrzeby klientów, którzy chcą jeździć „na prądzie”, ale obawiają się jednorazowej, dłuższej trasy wakacyjnej czy nagłego wyjazdu do miejsca bez dostępu do ładowarek. Taki pojazd daje im pełną swobodę. Co więcej, GAC już zapowiada kolejne modele oparte na tej technologii, w tym sedana A8 i model Aion V, co świadczy o tym, że firma traktuje tę strategię bardzo poważnie.
Czy taki trend ma szansę przyjąć się w Europie? To trudne pytanie. Z jednej strony, europejskie normy emisji spalin są coraz bardziej restrykcyjne, co promuje auta w pełni bezemisyjne. Z drugiej strony, pojazd, który przez 95% czasu jeździ jak „elektryk”, a jednocześnie daje spokój ducha dzięki generatorowi spalinowemu, mógłby być atrakcyjną propozycją dla wielu niezdecydowanych kierowców. To mógłby być idealny pomost między erą spalinową a pełną elektromobilnością.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy hybryda z baterią 60 kWh i zasięgiem 350 km na prądzie to genialne rozwiązanie problemów transformacji, czy może niepotrzebne komplikowanie konstrukcji, łączące wady obu światów? Czy taki samochód to jeszcze hybryda, czy już nowa kategoria pojazdu? Zapraszamy do ożywionej dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji