Spis treści
Nowa marka Nio, Onvo, wstrzeliła się w rynek tak celnie, że teraz mierzy się z problemem, o którym wielu producentów może tylko marzyć. Popyt na jej flagowego SUV-a, model Onvo L90, wystrzelił w kosmos, a czas oczekiwania na odbiór auta wydłużył się dwukrotnie. Fabryka pracuje na pełnych obrotach, ale chętnych jest po prostu zbyt wielu. To klasyczna klęska urodzaju, która pokazuje, jak bardzo rynek czekał na ten samochód.
Fabryka pracuje na pełnych obrotach, a kolejka rośnie
Gdy Onvo oficjalnie wprowadziło model L90 na rynek 31 lipca, a pierwsze dostawy ruszyły dzień później, wszystko wyglądało idealnie. Początkowo klienci, którzy składali spersonalizowane zamówienia, mieli czekać od 4 do 6 tygodni. To już był przyzwoity wynik. Jednak zainteresowanie przerosło najśmielsze oczekiwania. Zaledwie kilkanaście dni później, oficjalny czas oczekiwania na Onvo L90 wynosi już od 8 do 10 tygodni.
Sytuacja jest na tyle poważna, że Onvo L90 stał się jednym z niewielu modeli w całym portfolio Nio, który w ostatnich latach boryka się z niedoborami produkcyjnymi. A przecież firma przygotowała się na premierę, produkując znaczną liczbę aut na zapas. To jednak nie wystarczyło. William Li, założyciel i dyrektor generalny Nio, zapewnił 5 sierpnia, że firma robi co może, by przyspieszyć produkcję. Fabryka w Hefei pracuje na pełnych obrotach i na dodatkowych zmianach, aby sprostać zamówieniom. Dzień później szef Onvo, Shen Fei, opublikował w mediach społecznościowych wideo, na którym widać, jak zakład pracuje w dzień i w nocy, by wysyłać gotowe L90 do klientów.
Nio pokłada w Onvo L90 ogromne nadzieje. Firma liczy, że to właśnie ten model pomoże jej osiągnąć pierwszy w historii kwartalny zysk w czwartym kwartale tego roku. Stawka jest więc wysoka. Według lokalnych mediów, Shen Fei postawił swojemu zespołowi bardzo ambitny cel: dostawy Onvo L90 w samym sierpniu muszą przekroczyć 10 000 egzemplarzy.
Co ciekawe, problem dotyczy też mniejszego modelu, Onvo L60. Czas oczekiwania na tego średniej wielkości SUV-a również się wydłużył i wynosi obecnie od 4 do 6 tygodni. Dla porównania, czas oczekiwania na większość modeli głównej marki Nio pozostaje stabilny i znacznie krótszy, wahając się od 2 do 5 tygodni w zależności od modelu.
Tajemnica sukcesu? Bateria w abonamencie
Skąd tak gigantyczne zainteresowanie? Onvo właśnie ujawniło dane dotyczące pierwszych klientów, które rzucają światło na tę kwestię. Okazuje się, że kluczem do sukcesu jest rewolucyjny model zakupu. Ponad 70 procent pierwszych właścicieli Onvo L90 wybrało opcję BaaS (Battery as a Service), czyli wynajem baterii.
To rozwiązanie drastycznie obniża próg wejścia. Zamiast płacić pełną cenę za samochód z baterią, klient kupuje auto bez niej, a za sam akumulator płaci miesięczny abonament. Spójrzmy na liczby, które mówią same za siebie. Ceny Onvo L90 w wersji z baterią 85 kWh zaczynają się od 265 800 juanów (ok. 135 500 zł). Jednak w modelu BaaS cena startowa samochodu spada do zaledwie 179 800 juanów (ok. 91 700 zł). Miesięczna opłata za wynajem baterii wynosi 899 juanów (ok. 458 zł).
Dzięki takiemu podejściu duży, nowoczesny i dobrze wyposażony SUV staje się dostępny dla zupełnie nowej grupy klientów, którzy nie byliby w stanie wydać pełnej kwoty od razu. To finansowy strzał w dziesiątkę, który najwyraźniej idealnie trafił w potrzeby rynku.
Co wybierają pierwsi klienci?
Z udostępnionych danych wiemy też, jakie konfiguracje Onvo L90 cieszą się największą popularnością. Na razie dostarczane są wersje sześcioosobowe (siedmioosobowe trafią do klientów pod koniec września). Aż 55 procent klientów wybrało najbogatszą wersję wyposażenia Ultra, a 43 procent zdecydowało się na wariant Max.
Jeśli chodzi o wygląd, króluje klasyka. Prawie połowa nabywców postawiła na czarny lakier. Dużą popularnością cieszą się też kolory srebrny i brązowy, które łącznie wybrało blisko 40 procent zamawiających. We wnętrzu dominuje elegancja – ponad 60 procent klientów zdecydowało się na brązową tapicerkę, a 30 procent na beżową.





Co dalej z Onvo i Nio?
Obecna sytuacja to dla Nio miecz obosieczny. Z jednej strony, gigantyczny popyt to potężny sygnał dla rynku i inwestorów, że strategia tworzenia nowej, bardziej przystępnej cenowo marki była słuszna. Onvo skutecznie podbiera klientów w segmencie, w którym Nio do tej pory nie konkurowało. Z drugiej strony, firma stoi przed ogromnym wyzwaniem produkcyjnym.
Jeśli Nio uda się szybko zwiększyć moce produkcyjne bez utraty jakości i zrealizować ambitny cel 10 000 dostaw miesięcznie, udowodni swoją operacyjną sprawność i znacząco przybliży się do upragnionej rentowności. Porażka mogłaby jednak nadszarpnąć zaufanie klientów, zniechęconych zbyt długim oczekiwaniem. Sukces modelu BaaS może też wywołać rewolucję na całym rynku. Jeśli klienci tak chętnie wybierają opcję oddzielenia własności auta od baterii, inni producenci mogą być zmuszeni do wprowadzenia podobnych ofert.
Pozostaje nam obserwować, jak Nio poradzi sobie z tym „problemem bogactwa”. To fascynujący test dla całej organizacji, od linii produkcyjnej po zarząd. Jedno jest pewne: Onvo L90 już teraz jest jednym z najgorętszych aut elektrycznych na rynku.
A co Wy sądzicie o takim modelu sprzedaży? Czy bylibyście skłonni kupić samochód bez baterii i płacić za nią miesięczny abonament, gdyby znacząco obniżyło to cenę zakupu? A może wolicie tradycyjny model posiadania całości? Dajcie znać w komentarzach!
Dołącz do dyskusji