Spis treści
Wizja latających samochodów, przez dekady zarezerwowana dla filmów science fiction, właśnie wykonuje milowy krok w kierunku naszej rzeczywistości. Chiński producent pojazdów elektrycznych Xpeng, za pośrednictwem swojej spółki Xpeng Aeroht, oficjalnie potwierdził uzyskanie kluczowego pozwolenia na loty dla swojego modułowego pojazdu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To nie jest kolejny test w zamkniętym hangarze. To zielone światło dla załogowych lotów w otwartej przestrzeni powietrznej i potężny sygnał dla całej branży.
Czym właściwie jest ta maszyna?
Zapomnijmy na chwilę o obrazie samochodu, któremu po wciśnięciu guzika wyrastają skrzydła. Koncepcja Xpeng jest znacznie bardziej przemyślana i, co ważniejsze, realistyczna. Mówimy o systemie modułowym nazwanym „Lądowym Lotniskowcem”. Składa się on z dwóch oddzielnych części: pojazdu-matki, czyli dużego, naziemnego auta elektrycznego, oraz autonomicznego, załogowego drona (eVTOL), który jest przez nie transportowany i ładowany.
Kierowca dojeżdża do bezpiecznego, otwartego miejsca, zostawia pojazd naziemny, a następnie przesiada się do modułu latającego, by pokonać ostatni, najtrudniejszy odcinek trasy drogą powietrzną. To rozwiązuje fundamentalne problemy związane z bezpieczeństwem i logistyką miejską. Nie potrzeba bowiem skomplikowanych pasów startowych w centrum miasta. Projekt ten nie powstał z dnia na dzień. Xpeng Aeroht poświęcił na jego rozwój 12 lat, inwestując w niego około 600 milionów dolarów i tworząc siedem generacji prototypów.
Odważne plany i gigantyczne pieniądze
Xpeng nie traktuje swojego latającego samochodu jako ciekawostki technologicznej. To produkt, który ma trafić do masowej produkcji i na rynek. Firma ogłosiła, że dostawy rozpoczną się już w drugiej połowie 2026 roku. Cena? Ustalono ją na maksymalnie 2 miliony juanów, co w przeliczeniu daje około 1,15 miliona złotych. To oczywiście kwota zaporowa dla przeciętnego kierowcy, ale pokazuje, że celuje się w zamożnych klientów i wyspecjalizowane usługi.
Zainteresowanie już teraz jest ogromne. Na rodzimym, chińskim rynku firma zebrała już blisko 5000 zamówień przedpremierowych. Aby sprostać takiemu popytowi, w październiku 2024 roku rozpoczęto budowę dedykowanej fabryki, której docelowa roczna zdolność produkcyjna ma wynosić aż 10 000 egzemplarzy. Te ambitne plany wspierają potężne finanse. W lipcu tego roku Xpeng Aeroht pozyskał 250 milionów dolarów w rundzie finansowania serii B, które mają przyspieszyć proces masowej produkcji.
Globalna ekspansja zaczyna się na pustyni
Dlaczego Zjednoczone Emiraty Arabskie, a nie Europa czy Stany Zjednoczone? Wybór nie jest przypadkowy. Dubaj od lat pozycjonuje się jako światowe centrum innowacji, chętnie otwierając się na futurystyczne technologie i tworząc dla nich przyjazne środowisko regulacyjne. Uzyskanie specjalnego zezwolenia na loty właśnie tam jest pierwszym takim przypadkiem dla chińskiej firmy działającej w tej branży za granicą. To strategiczne zwycięstwo, które nie tylko buduje prestiż marki, ale także pozwala na zebranie bezcennego doświadczenia w operowaniu poza Chinami.
Inauguracyjny lot w Dubaju zaplanowano już na październik tego roku. To będzie pokaz siły i możliwości technologicznych, obserwowany przez cały świat. Jeśli testy w ZEA przebiegną pomyślnie, Xpeng zyska potężny argument w rozmowach z regulatorami na innych kontynentach. Europa, z jej gęstą siecią przepisów lotniczych, będzie z pewnością znacznie trudniejszym rynkiem do zdobycia. Jednak sukces na Bliskim Wschodzie może znacząco przyspieszyć ten proces.
Co dalej? Czas na prawdziwe testy
Samo pozwolenie to dopiero początek. Teraz Xpeng Aeroht musi udowodnić, że ich technologia jest nie tylko innowacyjna, ale przede wszystkim bezpieczna i niezawodna. Przed firmą seria załogowych lotów testowych w różnych lokalizacjach ZEA. Równolegle trwają procesy certyfikacyjne w Chinach. W maju tego roku chiński Urząd Lotnictwa Cywilnego przyjął wniosek o Certyfikat Produkcji dla modułu latającego, co formalnie rozpoczęło proces jego weryfikacji.
Wydaje się, że jesteśmy świadkami kluczowego momentu w historii transportu osobistego. Przez lata latające samochody były jedynie marzeniem inżynierów i fanów motoryzacji. Dziś, dzięki determinacji i ogromnym inwestycjom, marzenie to nabiera realnych kształtów. Czy modułowa koncepcja Xpeng okaże się tą właściwą? Czy za kilka lat widok niewielkich, elektrycznych pojazdów na niebie stanie się codziennością?
Jesteśmy niezwykle ciekawi Waszej opinii. Czy uważacie, że latające samochody mają szansę zrewolucjonizować transport, czy to tylko droga zabawka dla najbogatszych? Jakie widzicie największe wyzwania – technologię, bezpieczeństwo, a może przepisy? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji