Spis treści
Xiaomi, technologiczny gigant, który zaledwie kilka miesięcy temu z impetem wszedł na rynek motoryzacyjny, przeżywa swój pierwszy poważny kryzys. Firma ogłosiła właśnie ogromną akcję przywoławczą dotyczącą ponad 116 tysięcy egzemplarzy swojego flagowego sedana, modelu SU7. W tle decyzji pojawia się tragiczny wypadek z marca tego roku, w którym zginęło troje młodych ludzi. Sprawa dotyczy kluczowego elementu nowoczesnych pojazdów – systemów wspomagania kierowcy.
Na czym polega problem?
Chiński urząd ds. regulacji rynku (SAMR) opublikował informację o akcji serwisowej, która obejmuje dokładnie 116 887 pojazdów Xiaomi SU7 w wersji Standard Edition. Chodzi o samochody wyprodukowane w okresie od 6 lutego 2024 roku do 30 sierpnia 2025 roku. Przyczyną jest usterka oprogramowania odpowiedzialnego za działanie asystenta jazdy na autostradzie, czyli systemu autonomii poziomu drugiego (L2).
Jak informuje producent, w pewnych nietypowych, ekstremalnych sytuacjach drogowych, oprogramowanie może nieprawidłowo rozpoznać zagrożenie, nie ostrzec kierowcy na czas lub niewłaściwie zareagować. Mówiąc prościej: samochód może nie poradzić sobie z nagłym, niestandardowym zdarzeniem na drodze. Jeśli kierowca w porę nie przejmie kontroli, ryzyko kolizji znacząco wzrasta. To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa.



Skala akcji jest imponująca – wezwane do serwisu samochody stanowią około jednej trzeciej wszystkich sprzedanych do tej pory egzemplarzy serii SU7. Model ten, wprowadzony na rynek pod koniec marca 2024 roku, stał się błyskawicznym hitem, a jego łączna sprzedaż do końca sierpnia przekroczyła 339 tysięcy sztuk.
Dobrą wiadomością dla właścicieli jest sposób, w jaki Xiaomi zamierza rozwiązać problem. Nie będzie konieczności wizyty w serwisie. Usterka zostanie usunięta za pomocą zdalnej aktualizacji oprogramowania (OTA) do najnowszej wersji systemu HyperOS 1.10.0. Proces ma być dla użytkowników całkowicie bezpłatny.
Tragiczny wypadek w tle
Decyzja o akcji serwisowej nie wzięła się znikąd. Wielu komentatorów łączy ją bezpośrednio z tragicznym zdarzeniem, do którego doszło pod koniec marca tego roku. To właśnie wtedy trzech studentów zginęło w wypadku za kierownicą Xiaomi SU7. Samochód, jadąc po remontowanym odcinku autostrady, uderzył w barierę i stanął w płomieniach.
Według wstępnych ustaleń, w momencie wypadku w samochodzie aktywowany był system wspomagania jazdy. Co jednak najbardziej niepokojące, system miał się samoczynnie wyłączyć na sekundę przed uderzeniem, nie dając kierowcy praktycznie żadnych szans na reakcję. Choć firma oficjalnie nie przyznaje, że akcja serwisowa jest bezpośrednią konsekwencją tej tragedii, to zbieżność czasowa i fakt, że problem dotyczy tego samego systemu, mówią same za siebie.


Chiński rynek dojrzewa?
Sytuacja z Xiaomi może być zwiastunem szerszego trendu na chińskim rynku motoryzacyjnym. Do niedawna panowało przekonanie, że tamtejsi producenci niechętnie przeprowadzają akcje przywoławcze, starając się unikać negatywnego rozgłosu. Jednak ostatnie miesiące pokazują zmianę tego podejścia. Niedawno podobną, choć mniejszą, akcję ogłosił także inny czołowy gracz, Xpeng, wzywając do serwisu model P7+.
Wydaje się, że za tą zmianą stoją dwa czynniki. Po pierwsze, rosnąca presja regulatorów. Chiny przygotowują się do wdrożenia znacznie bardziej rygorystycznych, obowiązkowych norm dla systemów autonomii poziomu L2. Producenci, tacy jak Xiaomi, mogą chcieć wyprzedzić te regulacje, pokazując, że na poważnie traktują kwestie bezpieczeństwa. Po drugie, rośnie świadomość samych konsumentów, którzy oczekują od producentów transparentności i odpowiedzialności za produkt.
Dla Xiaomi to bez wątpienia potężny cios wizerunkowy, zadany na samym starcie motoryzacyjnej przygody. Z drugiej strony, szybka reakcja i postawienie na zdalną aktualizację pokazuje technologiczną dojrzałość firmy. Cała sytuacja jest jednak gorzkim przypomnieniem dla całej branży i kierowców, że systemy L2 to wciąż tylko asystenci, a nie w pełni autonomiczni piloci. Odpowiedzialność za bezpieczną jazdę wciąż spoczywa na człowieku siedzącym za kierownicą.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy tak duża akcja serwisowa na początku drogi podważa Wasze zaufanie do Xiaomi jako producenta samochodów? Czy systemy wspomagania jazdy to przyszłość, czy raczej źródło nowych zagrożeń? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji