Spis treści
Wyobraź sobie sytuację: po stłuczce lub nagłej awarii zasilania chcesz jak najszybciej opuścić samochód. Naciskasz przycisk otwierania drzwi i… nic się nie dzieje. Jesteś w pułapce we własnym aucie. Taki scenariusz, rodem z thrillera, stał się rzeczywistością dla niektórych właścicieli Tesli. Teraz, po latach skarg i oficjalnych dochodzeniach regulatorów, firma wreszcie zapowiada kluczową zmianę.
Na czym polega problem z drzwiami Tesli?
Aby zrozumieć sedno sprawy, trzeba wiedzieć, jak działają drzwi w samochodach tej marki. Tesla, w imię minimalistycznego designu, postawiła na w pełni elektroniczne mechanizmy. Zamiast tradycyjnej klamki, mamy przycisk. Jego naciśnięcie wysyła sygnał do komputera, który najpierw lekko opuszcza bezramkową szybę, a następnie zwalnia elektroniczny zamek. Dopiero wtedy możemy otworzyć drzwi.
Oczywiście, inżynierowie przewidzieli awaryjne rozwiązanie. W każdym aucie znajduje się ukryta, mechaniczna dźwignia, która pozwala otworzyć drzwi nawet bez zasilania. Problem w tym, że jest ona często trudna do zlokalizowania, zwłaszcza dla kogoś, kto nie przeczytał dokładnie instrukcji obsługi. A bądźmy szczerzy – mało kto to robi.
W normalnych warunkach to tylko drobna niedogodność. Jednak w sytuacji zagrożenia, paniki po wypadku lub gdy w środku uwięzione jest dziecko, odnalezienie małej, ukrytej dźwigni staje się zadaniem niemal niewykonalnym. To właśnie te przypadki zwróciły uwagę amerykańskiej agencji bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA), która wszczęła oficjalne dochodzenie. Skargi dotyczyły głównie sytuacji, w których po awarii 12-woltowego akumulatora kierowcy i pasażerowie mieli ogromny problem z wydostaniem się z pojazdu.
Tesla wreszcie reaguje: nadchodzi proste i genialne rozwiązanie
Presja ze strony regulatorów w USA i Chinach najwyraźniej przyniosła skutek. Głos w sprawie zabrał sam szef designu Tesli, Franz von Holzhausen. W wywiadzie dla agencji Bloomberg przyznał, że firma pracuje nad przeprojektowaniem systemu otwierania drzwi od wewnątrz.
Rozwiązanie jest zaskakująco proste i, co ciekawe, stosowane już przez innych producentów, na przykład Toyotę. Chodzi o połączenie elektronicznego i manualnego mechanizmu w jednym elemencie. Nowy przycisk będzie działał dwufunkcyjnie. Standardowe naciśnięcie, jak dotychczas, zwolni elektronicznie zamek. Jeśli jednak w aucie zabraknie prądu, wystarczy ten sam przycisk mocniej pociągnąć, aby mechanicznie otworzyć drzwi.
Von Holzhausen podkreślił, że takie rozwiązanie ma ogromny sens, zwłaszcza „w sytuacjach paniki”. Pasażer, w tym dziecko, nie będzie musiał szukać żadnej ukrytej dźwigni. Odruchowo sięgnie do tego samego przycisku, którego używa na co dzień. Pamięć mięśniowa zadziała na korzyść bezpieczeństwa. Co więcej, projektant zdradził, że pierwsze testy tego systemu już trwają w Chinach.
Globalny problem wymaga globalnych działań
Sprawa klamek Tesli ma wymiar międzynarodowy. W Stanach Zjednoczonych dochodzenie NHTSA dotyczyło dziewięciu skarg właścicieli Modeli Y z 2021 roku, którzy mieli problem z dostaniem się do auta przy niskim stanie naładowania akumulatora 12V. Z kolei w Chinach problem dotyczył głównie wysuwanych klamek w Modelu S.
W obu przypadkach reakcja Tesli jest sygnałem, że firma zaczyna poważniej podchodzić do uwag zgłaszanych zarówno przez klientów, jak i agencje rządowe. Von Holzhausen zapewnił, że firma analizuje szczegóły chińskich regulacji i jest przekonany, że znajdzie „naprawdę dobre rozwiązanie”. To wyraźny zwrot w porównaniu z podejściem, gdzie unikalny design był często stawiany ponad intuicyjną ergonomią.
Co to oznacza dla przyszłości Tesli?
Zapowiedziana zmiana to coś więcej niż tylko drobna modyfikacja inżynieryjna. To znak, że Tesla, po latach bycia rynkowym rewolucjonistą, wchodzi w fazę dojrzałości. Firma uczy się, że radykalny minimalizm i technologiczne nowinki muszą iść w parze z niezawodnością i intuicyjną obsługą w sytuacjach kryzysowych.
Można się spodziewać, że zintegrowany mechanizm otwierania drzwi stanie się standardem we wszystkich przyszłych modelach marki, a być może zostanie wprowadzony także w ramach liftingu obecnych pojazdów. To niewielka zmiana, która może uratować komuś życie i z pewnością oszczędzi firmie wielu skarg i potencjalnych procesów sądowych. To także dowód na to, że nawet najbardziej innowacyjna firma musi czasem posłuchać głosu rozsądku i sięgnąć po sprawdzone, choć mniej „efektowne” rozwiązania.
A co Wy sądzicie o tej zmianie? Czy minimalistyczny design Tesli w imię estetyki poszedł o krok za daleko, zaniedbując kwestie praktycznego bezpieczeństwa? A może to problem wyolbrzymiony przez media? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Dołącz do dyskusji