Spis treści
Stellantis stanął przed poważnym problemem ze swoim elektrycznym muscle carem. Ponad 8000 egzemplarzy Dodge Charger Daytona EV musi zostać wycofanych z powodu wadliwego systemu dźwiękowego. To nie jest jednak kwestia komfortu jazdy – defekt może zagrażać życiu pieszych.
Kiedy sztuczny dźwięk staje się kwestią bezpieczeństwa
Dodge Charger Daytona EV przyszedł na rynek z wielką pompą, oferując kierowcom coś, czego dotąd nie było w samochodach elektrycznych – sztuczny dźwięk silnika spalinowego. System „Fratzonic Chambered Exhaust” miał naśladować ryk legendarnego silnika Hellcat Hemi V8, osiągając poziom 126 decybeli.
Problem polega na tym, że zewnętrzny wzmacniacz odpowiedzialny za emisję dźwięków może być uszkodzony. W najgorszym scenariuszu oznacza to, że samochód nie emituje żadnych dźwięków ostrzegawczych dla pieszych – tych wymaganych przez amerykańskie przepisy bezpieczeństwa.
Federalne Standardy Bezpieczeństwa Pojazdów Silnikowych (FMVSS) nr 141 jasno określają, że pojazdy elektryczne i hybrydowe muszą emitować dźwięki ostrzegawcze przy prędkościach do 30 km/h. To właśnie w tym zakresie prędkości dochodzi do największej liczby wypadków z udziałem pieszych.
Chronologia wykrycia problemu
Stellantis nie odkrył problemu od razu. Śledztwo rozpoczęło się dopiero 17 kwietnia 2025 roku, gdy organizacja ds. bezpieczeństwa technicznego i zgodności z przepisami (TSRC) zauważyła, że niektóre pojazdy mogą nie emitować wymaganych dźwięków zewnętrznych.
Przez niemal miesiąc, do 13 maja, inżynierowie współpracowali z dostawcami, analizując dane gwarancyjne i reklamacje klientów. 14 maja oficjalnie potwierdzono, że problem istnieje i dotyczy defektu produkcyjnego w niektórych pojazdach.
Co szczególnie niepokojące, okres podejrzany obejmuje praktycznie całą produkcję modelu – od 30 kwietnia 2024 roku, kiedy wyprodukowano pierwszy egzemplarz, aż do 18 marca 2025 roku, gdy zakończono produkcję Dodge Charger Daytona EV.
Absurd sztucznego ryku w erze elektromobilności
Cały system „Fratzonic Chambered Exhaust” budzi mieszane uczucia. 126 decybeli to poziom dźwięku porównywalny z głośnym koncertem rockowym lub startem samolotu pasażerskiego. Według ekspertów z Uniwersytetu Yale, taki poziom hałasu może powodować ból fizyczny u większości ludzi.
Powstaje pytanie: czy w erze elektromobilności naprawdę potrzebujemy takiego poziomu hałasu? Dodge próbował stworzyć elektryczny muscle car, który brzmi jak spalinowy, ale efekt okazał się groteskowy. Zamiast autentycznego dźwięku pracy silnika, otrzymujemy sztuczny hałas emitowany przez głośniki.
Rynek weryfikuje koncepcję
Sprzedaż Dodge Charger Daytona EV nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami Stellantis. Być może problem leży właśnie w koncepcji łączenia tradycyjnego muscle cara z napędem elektrycznym. Klienci zainteresowani samochodami elektrycznymi często cenią sobie ciszę i ekologiczność, podczas gdy miłośnicy muscle carów wolą prawdziwe silniki spalinowe.
Sztuczny dźwięk silnika może być postrzegany jako desperacka próba zadowolenia dwóch różnych grup klientów – i jak pokazuje praktyka, nie zadowala żadnej z nich.
Co dalej z elektrycznymi muscle carami?
Obecna sytuacja stawia pod znakiem zapytania przyszłość całej kategorii elektrycznych muscle carów. Stellantis będzie musiał nie tylko naprawić problem techniczny, ale również przemyśleć całą strategię marketingową.
Wycofanie ponad 8000 pojazdów to kosztowna lekcja dla koncernu. Pokazuje też, jak trudno jest połączyć tradycyjną kulturę motoryzacyjną z nowoczesnymi technologiami. Może lepiej byłoby skupić się na naturalnych zaletach napędu elektrycznego – ciszy, momentem obrotowym dostępnym od razu czy niskich kosztach eksploatacji?
Przyszłość elektromobilności bez sztucznego ryku
Incydent z Dodge Charger Daytona EV może stać się punktem zwrotnym w podejściu do projektowania samochodów elektrycznych. Zamiast naśladować spalinowe poprzedniki, producenci powinni tworzyć nową tożsamość dla pojazdów elektrycznych.
Tesla, Lucid czy Rivian pokazują, że można budować pożądane samochody elektryczne bez sztucznego naśladowania dźwięków spalinowych. Kluczem jest autentyczność i wykorzystanie naturalnych zalet napędu elektrycznego.
Stellantis ma teraz przed sobą trudne zadanie. Musi nie tylko rozwiązać problem techniczny, ale też odbudować zaufanie klientów do marki Dodge w segmencie pojazdów elektrycznych.
Co sądzicie o koncepcji sztucznych dźwięków silnika w samochodach elektrycznych? Czy to przyszłość muscle carów, czy może ślepa uliczka w rozwoju elektromobilności?
Dołącz do dyskusji