Spis treści
Porsche to marka, którą od zawsze kojarzyliśmy z ewolucją, a nie rewolucją. Powolny, metodyczny rozwój sprawdzonych koncepcji był jej znakiem rozpoznawczym. Przez 77 lat silnik typu bokser montowany z tyłu definiował model 911. Ale te czasy najwyraźniej dobiegają końca. To, co firma z Zuffenhausen przygotowuje wraz z Cayenne EV, to nie jest kolejny krok naprzód. To potężny skok w zupełnie nową erę, który może na nowo zdefiniować segment luksusowych, elektrycznych SUV-ów. Porsche rzuca rękawicę wszystkim – od Mercedesa i BMW, po chińskich gigantów technologicznych.
Wnętrze rodem z filmów science-fiction
Zapomnijcie o wszystkim, co do tej pory widzieliście w samochodach tej marki. Wnętrze Cayenne EV to pokaz siły i deklaracja: „teraz my wyznaczamy standardy”. Sercem kokpitu jest nowy „Innovative Flow Display”. To nie jest po prostu duży ekran. To gigantyczna, zakrzywiona tafla szkła OLED o łącznej przekątnej niemal 42 cali.
Składa się ona z trzech głównych części: cyfrowych zegarów dla kierowcy (14,25 cala), centralnego systemu infotainment (12,3 cala) oraz opcjonalnego, ogromnego ekranu dla pasażera (14,9 cala). Całość została zaprojektowana wertykalnie, z charakterystycznym zagięciem u dołu, które tworzy wrażenie płynności i oddziela strefę informacyjną od strefy kontroli. To coś, czego nie oferuje dziś żaden konkurent w tej formie.
Jakby tego było mało, po raz pierwszy w Cayenne pojawi się wyświetlacz przezierny (HUD) z rozszerzoną rzeczywistością. System będzie wyświetlał kluczowe informacje, takie jak nawigacja czy wskazówki dotyczące pasa ruchu, bezpośrednio na przedniej szybie. Porsche twierdzi, że obraz będzie odpowiadał ekranowi o przekątnej 87 cali, co ma stworzyć niesamowite wrażenie immersji i połączenia kierowcy z maszyną.
Co jednak najważniejsze, w tym całym cyfrowym szaleństwie Porsche nie zapomniało o ergonomii. Firma pozostawiła fizyczne przyciski i pokrętła do obsługi kluczowych funkcji, takich jak klimatyzacja czy głośność. To ukłon w stronę kierowców, którzy cenią sobie intuicyjność i nie chcą szukać podstawowych ustawień w gąszczu cyfrowych menu. To także wyraźny sygnał dla konkurencji, która w pogoni za minimalizmem często poświęca użyteczność.
Oczywiście, jak przystało na flagowy model, poziom personalizacji ma być absolutnie bezprecedensowy. Klienci będą mogli wybierać spośród 13 kombinacji kolorystycznych, licznych pakietów wykończeniowych, a dział Porsche Exclusive Manufaktur ma być gotów spełnić niemal każdą, nawet najbardziej ekstrawagancką zachciankę.






Rewolucja ukryta w podłodze Porsche Cayenne EV
O ile wnętrze robi ogromne wrażenie, o tyle prawdziwa rewolucja kryje się tam, gdzie nie sięga wzrok – w architekturze akumulatora. Marco Schmerbeck, szef działu systemów energetycznych projektu, mówi wprost: „To nie jest drobna ewolucja w stosunku do Taycana czy Macana. To bardziej rewolucja. Nauczyliśmy się tak wiele przez te lata”.
Na czym polega ta rewolucja? Porsche w Cayenne EV zrezygnowało z tradycyjnej, ciężkiej ramy akumulatora. Zamiast tego, poszczególne moduły z ogniwami są montowane bezpośrednio do konstrukcji nośnej nadwozia. Schmerbeck porównuje stare rozwiązanie do wkładania pudełka w pudełko. Teraz tego drugiego pudełka po prostu nie ma.
Korzyści są ogromne. Po pierwsze, znacząco niższa masa całego pakietu. Po drugie, wzrost gęstości energetycznej, ponieważ więcej przestrzeni można przeznaczyć na same ogniwa, a nie na ich obudowę. Po trzecie, uproszczenie produkcji i, co niezwykle istotne z punktu widzenia użytkownika, łatwiejsze i potencjalnie tańsze naprawy. Każdy z sześciu modułów można indywidualnie zdemontować od spodu pojazdu, bez konieczności wymiany całego, potwornie drogiego akumulatora.
Akumulator w Cayenne EV, choć o 103 litry mniejszy objętościowo od tego w Taycanie, oferuje większą pojemność użytkową. Mówimy tu o 108 kWh dostępnych dla kierowcy (z 113 kWh pojemności całkowitej). Ogniwa dostarczane przez LG Chem wykorzystują nowoczesną technologię z anodami krzemowo-grafitowymi, co ma kluczowe znaczenie dla szybkości ładowania.
Ładowanie i wydajność, jakich jeszcze nie było
I tu dochodzimy do parametrów, które mogą naprawdę zamieszać na rynku. Nowa architektura 800V i zaawansowane ogniwa pozwolą na ładowanie z oszałamiającą mocą. Maksymalna moc ładowania ma sięgać 400 kW. Co to oznacza w praktyce? Porsche deklaruje, że wystarczy zaledwie 10 minut przy odpowiednio szybkiej ładowarce, aby uzupełnić energię na przejechanie prawie 300 kilometrów (według normy WLTP). To wynik, który stawia Cayenne EV w absolutnej czołówce i realnie zbliża czas „tankowania” do tego, co znamy z aut spalinowych.
Inżynierowie z Zuffenhausen zadbali też o każdy detal wpływający na wydajność. Przeniesienie wentylatorów chłodnic zza radiatorów przed nie, zwiększyło ich efektywność o 15%. Wersja Turbo otrzyma silnik chłodzony olejem, co pozwoli na utrzymanie ogromnej mocy przez długi czas. Ten sam system umożliwił osiągnięcie niewiarygodnej mocy rekuperacji na poziomie 600 kW. To o 200 kW więcej niż w Taycanie i oznacza, że w większości sytuacji drogowych hamulce tarczowe będą praktycznie bezrobotne.
Dbałość o detale posunęła się tak daleko, że nawet dwa kable wysokiego napięcia przy porcie ładowania DC zastąpiono sztywnymi, metalowymi elementami, aby zminimalizować straty cieplne podczas ładowania. Efekt? Według Porsche, większy i cięższy Cayenne EV ma być bardziej wydajny energetycznie niż mniejszy Macan EV. Oficjalny, szacowany zasięg to około 600 km (WLTP), co w realnym świecie powinno przełożyć się na solidne 450-500 km bez względu na warunki.








Co to wszystko oznacza?
Porsche Cayenne EV, który ma zadebiutować pod koniec tego roku i trafić do sprzedaży w 2026, to znacznie więcej niż tylko kolejny elektryczny SUV. To manifest technologiczny i pokaz siły starej, europejskiej gwardii motoryzacyjnej. Porsche udowadnia, że nie zamierza oddawać pola ani amerykańskim, ani azjatyckim konkurentom.
Łącząc bezkompromisową technologię akumulatorów i ładowania z ultranowoczesnym, ale wciąż ergonomicznym wnętrzem, Porsche tworzy produkt, który może stać się nowym punktem odniesienia w klasie premium. To już nie jest pogoń za Teslą. To próba wyprzedzenia wszystkich i ustanowienia własnych reguł gry.
Czy tak radykalne podejście i zerwanie z powolną ewolucją to dobry kierunek dla tej legendarnej marki? Czy połączenie gigantycznych ekranów z fizycznymi przyciskami to złoty środek, na który czekali klienci? I wreszcie – czy Cayenne EV ma szansę stać się najlepszym dużym, elektrycznym SUV-em na rynku?
Dołącz do dyskusji