Spis treści
Chińska motoryzacja elektryczna zdobywa kolejne rynki. Na czele tego pochodu miało być Xiaomi – gigant technologiczny, który z rozmachem wszedł w świat czterech kółek. Jednak pierwszy poważny krok Xiaomi w stronę samochodów – model Xiaomi SU7 – właśnie wpada w potężny kryzys zaufania. I to nie tylko medialnego.
Najgorszy w klasie, choć najgłośniejszy
Chińska Sieć Jakości Samochodów opublikowała niedawno raport dotyczący dużych elektrycznych sedanów za pierwszy kwartał 2025 roku. Na niechlubnym końcu zestawienia uplasował się Xiaomi SU7, bijąc rekordy liczby skarg użytkowników w przeliczeniu na sprzedane egzemplarze. Model, który miał być objawieniem rynku, zbiera dziś najwięcej krytyki.
Na pierwszym miejscu uplasował się GAC Hyptec GT, za nim Voyah Passion i Avatr 12 (projekt Changan i Huawei). Co istotne – europejskie samochody, takie jak Mercedes EQE czy BMW i5, znalazły się dopiero w środku lub drugiej połowie rankingu, co pokazuje, jak dynamicznie chińska konkurencja dominuje lokalny rynek.
Skąd taki wynik? Twarde dane i… spektakularne problemy
Xiaomi SU7 sprzedał się w ponad 104 tysiącach egzemplarzy w zaledwie cztery miesiące. To robi wrażenie. Ale popularność może mieć też swoje ciemne strony. Duży wolumen sprzedaży oznacza więcej użytkowników, a więc i więcej potencjalnych skarg. I to się właśnie dzieje.
W samym kwietniu 2025 r. doszło do poważnego wypadku z udziałem SU7 Ultra, który przetoczył się przez chińskie media i opinię publiczną. To wydarzenie zapoczątkowało falę nowych regulacji i ograniczeń dla całej branży EV w Chinach.
Co więcej, od połowy kwietnia sprzedaż SU7 i SU7 Ultra systematycznie spadała. W ciągu trzech tygodni wyniki spadły z 7 200 do 5 200 sztuk tygodniowo. Wersja standardowa SU7 zanotowała jeszcze większy spadek – z 6 700 do 4 700. W tle? Ogromna fala kontrowersji i protestów klientów.
O co chodzi z maską i silnikiem?
Pierwszy kryzys wywołała kontrowersyjna maska z włókna węglowego oferowana do wersji SU7 Ultra. Xiaomi promowało ją jako aerodynamiczną, z podwójnymi kanałami chłodzącymi koła. Problem w tym, że… kanały nie działały, a maska była tylko 1,3 kg lżejsza od aluminiowej. Koszt? 42 000 juanów, czyli ok. 5800 dolarów.
Drugi cios to zdalne ograniczenie mocy silnika. Po majowej aktualizacji OTA moc SU7 Ultra spadła z deklarowanych 1548 KM do 900 KM. Aby odzyskać pełną moc, użytkownicy muszą spełnić trudne warunki na torze wyścigowym. Tymczasem cała kampania reklamowa bazowała na haśle: „najszybszy czterodrzwiowy samochód produkcyjny świata”. To poważne rozminięcie z obietnicami marketingowymi.
Klienci na ulicach, pozwy na biurkach
Nie trzeba było długo czekać na reakcję użytkowników. Ponad 30 klientów SU7 Ultra protestowało przed centrum dostaw w Pekinie z hasłami oskarżającymi Xiaomi o fałszywą reklamę. Jeszcze groźniejsze są ruchy prawne – ponad 300 osób połączyło siły, zakładając grupy do obrony praw konsumenckich. Część z nich zatrudniła prawników i szykuje pozwy zbiorowe.
Warto dodać, że wielu nabywców SU7 Ultra to osoby, które po raz pierwszy kupiły auto w cenie powyżej 500 tys. juanów (ok. 270 tys. zł). Ich oczekiwania względem jakości i zgodności z opisem są bardzo wysokie – i trudno im się dziwić.
Xiaomi przeprasza, ale czy to wystarczy?
Firma zareagowała: przeprosiła, zawiesiła kontrowersyjną aktualizację i zaoferowała użytkownikom rekompensaty – m.in. 20 000 punktów lojalnościowych. Jednak dla wielu klientów to zbyt mało, by odbudować zaufanie. Coraz więcej osób żąda pełnych zwrotów i rekompensaty finansowej bez kar umownych.
Reakcja władz i nowe regulacje
Seria problemów Xiaomi SU7 wywołała reakcję całej branży i chińskich regulatorów:
- W kwietniu wprowadzono nowe wymogi dotyczące bezpieczeństwa baterii.
- W połowie kwietnia zakazano wprowadzającego w błąd marketingu dot. autonomicznej jazdy – producenci muszą teraz mówić o „asystentach kierowcy”, nie „autopilocie”.
- W maju rozpoczęto konsultacje ws. nowych standardów dla klamek drzwi w samochodach – i nie jest to przypadek, bo SU7 miał z nimi również problemy.
Xiaomi jako jedna z największych firm w Chinach została wybrana przez regulatorów jako przykład. I trudno się dziwić – firma przeszła drogę od debiutanta do lidera w błyskawicznym tempie.
Lei Jun: nie jesteśmy już startupem
W odpowiedzi na kryzys, prezes Xiaomi – Lei Jun – wygłosił wewnętrzne przemówienie do pracowników, które przeciekło do mediów. Jego ton był inny niż zwykle: mniej o innowacjach, więcej o odpowiedzialności.
Lei przyznał, że kryzys SU7 to największy test dla Xiaomi od początku istnienia firmy. Podkreślił, że marka nie może już zachowywać się jak nowicjusz w motoryzacji. “Społeczeństwo oczekuje od nas postawy lidera” – mówił.
Zapowiedział też nowy kierunek: Xiaomi chce mieć najbezpieczniejsze auta w swojej klasie, nie tylko spełniające normy, ale przewyższające je. Firma planuje stworzyć wewnętrzne standardy bezpieczeństwa, ostrzejsze niż państwowe.
Co dalej z Xiaomi SU7?
Choć dziś SU7 boryka się z poważnymi problemami, nadal budzi ogromne zainteresowanie w Europie. Model łączy bardzo dobre osiągi z atrakcyjną ceną – przynajmniej na papierze. Jeśli Xiaomi poprawi błędy i zadba o jakość, może odnieść sukces również poza Chinami.
Na razie jednak premiera europejska nie jest pewna, a importerzy ostrożnie podchodzą do segmentu dużych sedanów elektrycznych. Wyjątkiem może być GAC z modelem Hyptec – marka planuje wejść do Polski. Voyah już działa przez Auto Fus, ale nie oferuje jeszcze modelu Passion.
Wnioski? Producenci muszą przestać sprzedawać marzenia
Sytuacja Xiaomi SU7 to ostrzeżenie dla całej branży elektromobilności. Przestaje wystarczać piękna prezentacja i obietnice. Klienci oczekują solidnych produktów, zgodnych z opisem. I coraz częściej nie boją się walczyć o swoje prawa.
Przypadek Xiaomi pokazuje też, jak cienka jest granica między sukcesem a klęską w nowoczesnej motoryzacji. Firma sprzedała ponad 100 tysięcy aut w cztery miesiące. Ale jedna aktualizacja i kilka źle przemyślanych decyzji może wszystko zmienić.
Czy Xiaomi uda się odzyskać zaufanie klientów? Czy europejscy kierowcy również zaryzykują zakup taniego, ale kontrowersyjnego modelu? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach – jakie są Wasze oczekiwania wobec aut z Chin?
Dołącz do dyskusji