Spis treści
Chiński rynek pojazdów elektrycznych to nie jest zwykła konkurencja. To blender. Albo, jak wolą niektórzy, istny „głodowy igrzysk”. Wygrywa nie tylko ten, kto ma najlepszy produkt, ale ten, kto potrafi przetrwać brutalną wojnę cenową i dostosować się do rynku dosłownie z miesiąca na miesiąc. Marka Zeekr, luksusowe ramię giganta Geely (do którego należy m.in. Volvo i Polestar), właśnie dała bolesny pokaz tego, jak wygląda walka o przetrwanie.
Zgodnie z zapowiedzią, firma oficjalnie wprowadziła na rynek „zaktualizowany” model Zeekr X. To już trzecia duża rewizja tego modelu w ciągu… 15 miesięcy. Powód? Intensywna konkurencja i fatalne wyniki sprzedaży. W obliczu rynkowej porażki, Zeekr rzucił na stół wszystko, co miał: radykalnie lepsze specyfikacje, jeszcze więcej gadżetów i, co najważniejsze, niższą cenę.
Dramatyczne dane sprzedażowe
Żeby zrozumieć tę decyzję, trzeba spojrzeć w liczby. Zeekr X, który miał być luksusowym kompaktowym SUV-em do walki z Mercedesem, BMW i Audi, po prostu się nie sprzedaje. We wrześniu marka dostarczyła klientom zaledwie 739 sztuk tego modelu. To oznacza spadek o ponad 27% rok do roku i ponad 13% miesiąc do miesiąca. Co gorsza, cała marka Zeekr, mimo że jest notowana na nowojorskiej giełdzie, zanotowała w październiku spadek dostaw o 14,5% rok do roku.
W chińskich realiach takie liczby dla relatywnie nowego modelu oznaczają jedno: katastrofę i natychmiastową potrzebę reanimacji.
I tak, pierwotnie Zeekr X zadebiutował w kwietniu 2023 roku. Już w styczniu 2024 dostał aktualizację „model 2024”. W lipcu 2024 (niecałe sześć miesięcy później) wprowadzono „model 2025”. A teraz, kilka miesięcy później, mamy kolejną „aktualizację”. To tempo jest absolutnie szalone i pokazuje desperację firmy.



Więcej baterii za mniej pieniędzy
Co więc Zeekr zrobił, by ratować tonący okręt? Przede wszystkim drastycznie poprawił specyfikację bazowego modelu, jednocześnie obniżając cenę.
Poprzednia, bazowa wersja Zeekr X miała śmiesznie małą baterię 49 kWh, oferującą zaledwie 420 km zasięgu (według optymistycznej chińskiej normy CLTC). W nowej wersji ten podstawowy model otrzymał pakiet akumulatorów LFP (litowo-żelazowo-fosforanowy) o pojemności aż 61,47 kWh. To przekłada się na zasięg 530 km (CLTC). To nie jest lifting, to fundamentalna zmiana, która sprawia, że bazowy model w ogóle staje się konkurencyjny.
A cena? Startowa cena poprzednika wynosiła 149 000 juanów. Nowa wersja, po uwzględnieniu „tymczasowych zachęt” (które na chińskim rynku niemal zawsze oznaczają permanentną obniżkę) startuje od 145 800 juanów (ok 75 500 zł). Czyli: ponad 100 km zasięgu więcej i niższa cena.
Lodówka, przesuwny ekran i 3,7 sekundy do setki
Zeekr X od początku miał być „fajny” i celować w młodych, bogatych klientów z miast. Dlatego jego wymiary (4,45 m długości) są takie same jak wcześniej. To, co ma go wyróżniać, to wyposażenie i osiągi, które mają zawstydzić niemiecką konkurencję.
Wnętrze jest zdominowane przez 14,6-calowy ekran, który… elektrycznie przesuwa się po szynie. Za pomocą gestu można go przesunąć z konsoli centralnej na stronę pasażera, zmieniając go z centrum sterowania w centrum rozrywki.
Do tego dochodzi 50-watowa ładowarka bezprzewodowa, elektronicznie zamykany na hasło schowek i absolutny hit: 5,7-litrowa lodówka w konsoli centralnej. I nie jest to zwykły „schładzacz”. Lodówka ma tryb chłodzenia (od -6°C do 20°C) oraz podgrzewania (od 35°C do 50°C).



Pod maską Zeekr X też jest absurdalnie dobrze.
- Wersje z jednym silnikiem (RWD): Moc 250 kW (ok. 335 KM), przyspieszenie 0-100 km/h w 5,6 sekundy. Bateria LFP 61,47 kWh (zasięg 530 km). Co ciekawe, ładowanie 10-80% ma zajmować zaledwie 15 minut!
- Wersja z dwoma silnikami (AWD): Łączna moc 365 kW (ok. 489 KM) i moment obrotowy 573 Nm. Przyspieszenie 0-100 km/h w zaledwie 3,69 sekundy. Bateria to 66 kWh (trójskładnikowa, od CATL), zasięg 512 km, a ładowanie 10-80% zajmuje 30 minut.
Czy to wystarczy, by przetrwać?
Ruch Zeekr to klasyczne postawienie wszystkiego na jedną kartę. Zeekr X jest po prostu „wciśnięty” w najtrudniejszy segment rynku. Od dołu jest podgryzany przez tańsze marki jak BYD czy MG, które oferują coraz lepsze produkty. Od góry zderza się ze ścianą, jaką jest prestiż niemieckiej trójcy – Audi, BMW i Mercedesa.
Zeekr próbował stworzyć własną niszę: „fajny, luksusowy gadżet”, który jest szybszy od niemieckich aut sportowych (3,7s do setki to poziom BMW M3), a jednocześnie ma bajery jak lodówka. Dane sprzedażowe brutalnie pokazały, że ta strategia nie zadziałała.
Teraz firma próbuje jeszcze raz, dokładając do tego „niemiecka jakość plus gadżety” nowy argument: „więcej baterii za mniej pieniędzy”. Jest to desperacka próba zainteresowania klientów, którzy wyraźnie uznali, że poprzednia oferta nie była warta ich pieniędzy.
Dla nas w Europie to fascynujący wgląd w to, co nas czeka. Chińscy producenci są w stanie całkowicie przeprojektować kluczowy komponent auta (baterię) i obniżyć cenę w ciągu kilku miesięcy od premiery, jeśli tylko słupki sprzedaży się nie zgadzają. W Europie taki cykl aktualizacji zajmuje lata.
Zeekr, jako część potężnego Geely, ma pieniądze na takie eksperymenty, ale cierpliwość księgowych kiedyś się skończy. Ta aktualizacja to prawdopodobnie ostatnia szansa dla modelu X w jego obecnej formie. Jeśli teraz sprzedaż nie wystrzeli, projekt będzie można uznać za porażkę.
A jakie jest Wasze zdanie? Czy taka strategia – łączenie absurdalnych osiągów (489 KM!) z luksusowymi gadżetami (lodówka!) i teraz także konkurencyjną ceną – to przepis na sukces? Czy kupilibyście auto, które jest aktualizowane trzy razy w ciągu 15 miesięcy? Dajcie znać w komentarzach!





