Spis treści
Minęły już cztery miesiące od startu programu dopłat NaszEauto, który miał być przełomem w finansowaniu zakupu aut elektrycznych przez osoby prywatne i mikroprzedsiębiorców. Tymczasem, mimo tysiąca wniosków i dużego zainteresowania, nie wypłacono jeszcze ani jednej złotówki. Co poszło nie tak?
Duże zainteresowanie, mizerne efekty
Program wystartował 3 lutego 2025 roku. Oferuje nawet do 40 tys. zł wsparcia na zakup, leasing lub długoterminowy wynajem nowego samochodu elektrycznego kategorii M1. Pieniądze pochodzą z budżetu Krajowego Planu Odbudowy – to łącznie 1,6 miliarda złotych.
Zainteresowanie było spore. Złożono prawie 5 tysięcy wniosków, z czego większość dotyczyła zakupu auta, a część leasingu. Wnioski opiewają na kwotę ponad 150 mln zł, czyli już prawie 10% całkowitego budżetu. Tylko że… zatwierdzono jedynie 180 z nich, a reszta utknęła w biurokratycznym korku.
Co blokuje wypłaty?
Główną przyczyną opóźnień jest coś, co urzędnicy nazywają „integracją systemów”. Chodzi o zsynchronizowanie płatności między NFOŚiGW (Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), który prowadzi nabór, a Polskim Funduszem Rozwoju, który ma realizować wypłaty. Ta integracja – jak zapewnia Fundusz – ma zakończyć się w czerwcu. Ale nawet po jej zakończeniu pieniądze nie trafią od razu do wnioskodawców.
Dlaczego? Bo zanim przelew zostanie zlecony, beneficjent musi dostarczyć zabezpieczenie umowy – wcześniej obowiązkowy był weksel in blanco z notarialnym potwierdzeniem, teraz możliwa jest także cesja z polisy AC.
Bez tych dokumentów – nie ma pieniędzy. I tu zaczynają się schody.
Biurokracja w pełnym rozkwicie
NFOŚiGW tłumaczy, że aż 90% złożonych wniosków wymaga uzupełnienia lub korekty. Czasem brakuje załącznika, czasem drobiazg – np. brakuje drugiego imienia albo zostało wpisane niepotrzebnie. Każda taka poprawka to kolejne 10 dni czekania.
Dodatkowo, nawet idealnie przygotowany wniosek może przechodzić przez maksymalnie 170 dniowy proces. Regulamin programu przewiduje bowiem osiem etapów – od rejestracji po wypłatę środków – i do każdego przypisuje konkretne limity czasowe. Jeśli urzędnicy wykorzystają je w pełni, pierwsze pieniądze pojawią się najwcześniej pod koniec lipca 2025.






Co się zmieniło względem „Mojego Elektryka”?
W porównaniu z poprzednim programem dopłat, „Mój Elektryk”, NaszEauto wypada blado. W poprzedniej edycji wniosek był rozpatrywany w ciągu miesiąca, a wypłata przychodziła równie szybko. Teraz tempo znacznie spadło.
W dodatku system nie działa jeszcze w pełni – zarówno w sensie technicznym, jak i organizacyjnym. Fundusz co prawda umożliwił elastyczniejsze formy zabezpieczenia, ale wprowadził to dopiero kilka miesięcy po starcie programu.
Ile realnie można dostać?
Podstawowe wsparcie to 18 750 zł, ale można je zwiększyć o 10 tys. zł, jeśli zezłomujemy stary samochód spalinowy. Kolejne 11 250 zł otrzymamy, jeśli nasz roczny dochód nie przekracza 135 tys. zł. Dla osób z Kartą Dużej Rodziny stawki są jeszcze korzystniejsze – nawet do 40 tys. zł.
Średnia wartość dopłaty wynosi obecnie:
- 30 175 zł – przy zakupie
- 28 150 zł – przy leasingu
Najwięcej otrzymują posiadacze Karty Dużej Rodziny – średnio 33 750 zł.
Co dalej?
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z zapowiedziami NFOŚiGW, pierwsze wypłaty ruszą w lipcu. Ale to optymistyczny scenariusz. W praktyce wiele zależy od tego, czy beneficjenci zdążą dostarczyć kompletne dokumenty zabezpieczające i czy urzędy nie będą przeciągać kolejnych etapów.
Program NaszEauto to ważna inicjatywa, ale zbyt wiele procedur zniechęca. Widać, że nawet najlepiej przygotowany system wsparcia nie działa bez sprawnej obsługi i uproszczonych formalności. Póki co, Fundusz ma dużo do nadrobienia, a zaufanie wnioskodawców już teraz zostało mocno nadwyrężone.
Czy warto próbować?
Zdecydowanie tak – jeśli jesteś gotów na długi proces i masz czas, by dopilnować formalności. Wciąż można uzyskać realne wsparcie na zakup elektryka, które w przypadku niektórych modeli pokrywa nawet ponad 20% wartości auta.
Ale trzeba też powiedzieć to wprost: program nie działa jeszcze tak, jak powinien. Wysokie wymagania, długie czasy rozpatrywania, brak wypłat – to wszystko powinno zostać szybko naprawione, inaczej NaszEauto stanie się kolejnym przykładem niedziałającego w praktyce „wsparcia z Unii”.
A Ty? Złożyłeś już wniosek w NaszEauto? Ile trwało jego przygotowanie i czy dostałeś jakąkolwiek odpowiedź? Czekamy na Twoją opinię w komentarzach. Wymieńmy się doświadczeniami – może razem uda się przejść przez urzędniczy labirynt.
Dołącz do dyskusji