Spis treści
Targi w Kantonie (Guangzhou Auto Show) to obecnie jedno z najważniejszych miejsc na mapie światowej motoryzacji, a tegoroczna edycja 2025 przyniosła premierę, która może spędzać sen z powiek europejskim prezesom koncernów samochodowych. Leapmotor, chiński producent będący w ścisłym partnerstwie ze Stellantisem, odsłonił karty i zaprezentował model Leapmotor A10. To kompaktowy elektryczny SUV, który w swojej topowej wersji ma kosztować mniej niż równowartość 52 tysięcy złotych, a mimo to na pokładzie znajdziemy technologie zarezerwowane dotąd dla aut klasy premium.
Tani nie znaczy zacofany
Największym szokiem nie jest sama premiera małego crossovera, bo tych w Chinach jest na pęczki. Szokuje relacja ceny do wyposażenia. Przedstawiciele Leapmotor zapowiedzieli, że najdroższa wersja tego modelu nie przekroczy w Chinach kwoty 100 000 juanów. Przy obecnym kursie daje to kwotę około 52 000 złotych. W tej cenie klienci otrzymają samochód naszpikowany elektroniką, o której europejskie budżetowe „elektryki” mogą tylko pomarzyć.
Kluczowym elementem wyróżniającym Leapmotor A10 jest obecność czujnika LiDAR umieszczonego nad przednią szybą. W segmencie aut budżetowych to ewenement na skalę światową. Zazwyczaj lasery skanujące otoczenie trafiają do drogich limuzyn walczących o autonomię poziomu 3. Tutaj mamy to w aucie dla ludu.
Technologia z górnej półki
Leapmotor nie oszczędzał na krzemie. Sercem systemu multimedialnego jest procesor Qualcomm Snapdragon 8295P, co gwarantuje płynność działania interfejsu, jakiej często brakuje w autach za trzykrotnie wyższą cenę. Z kolei za systemy wspomagania kierowcy odpowiada układ Snapdragon 8650. Tak potężna moc obliczeniowa w połączeniu z LiDARem ma umożliwić autonomię na poziomie „parking-to-parking”. Oznacza to, że samochód ma radzić sobie samodzielnie w złożonym ruchu miejskim, od miejsca startu aż do zaparkowania u celu.
Ciekawostką, która przykuwa uwagę, są niebieskie światła zewnętrzne. Sześć punktów świetlnych ma informować innych uczestników ruchu, że systemy wspomagania kierowcy są w danej chwili aktywne. To rozwiązanie, które może stać się standardem w przyszłości, a A10 wprowadza je do masowej produkcji już teraz. Oczywiście dostępność tej funkcji w Europie będzie zależeć od lokalnych regulacji prawnych.





Wymiary i konkurencja
Leapmotor A10 to typowy przedstawiciel segmentu B-SUV, choć w Chinach pozycjonowany jest jako seria A (najmniejsza w gamie producenta). Samochód mierzy 4310 mm długości, 1830 mm szerokości i 1680 mm wysokości. To wymiary, które stawiają go w bezpośredniej walce z niezwykle popularnym BYD Yuan Up (znanym na niektórych rynkach jako Atto 2).
Stylistycznie auto wpisuje się w nurt nowoczesnych, nieco obłych crossoverów. Uwagę zwracają tylne lampy LED, które graficznie przypominają uśmiechnięte buźki, oraz efekt „pływającego dachu” uzyskany dzięki czarnym słupkom. Mimo niskiej ceny, producent nie poskąpił na wyglądzie – w nadkolach znajdziemy 18-calowe felgi, a nad głowami pasażerów rozpościera się panoramiczny szklany dach. Wnętrze ma być wyjątkowo przestronne, co jest zasługą dedykowanej platformy elektrycznej i wskaźnika wykorzystania przestrzeni kabinowej na poziomie ponad 88 procent.
Napęd i ładowanie
Choć producent nie ujawnił jeszcze pełnej specyfikacji silnikowej (mocy i momentu obrotowego), wiemy, że A10 będzie korzystał z baterii litowo-żelazowo-fosforanowej (LFP). To bezpieczna i trwała technologia, która staje się standardem w tańszych elektrykach. Zasięg według chińskiej normy CLTC ma wynosić do 500 kilometrów. Pamiętajmy jednak, że norma CLTC jest dość optymistyczna – w europejskich warunkach realny zasięg będzie zapewne oscylował w granicach 350-400 km, co i tak jest świetnym wynikiem w tej klasie.
Ważniejsza wydaje się jednak krzywa ładowania. Leapmotor deklaruje, że uzupełnienie energii od 30 do 80 procent zajmie zaledwie 16 minut. To pozwala odzyskać około 250 km zasięgu (wg CLTC) w czasie krótkiej przerwy na kawę.
Europejska przyszłość jako B03X
Dla nas, Europejczyków, najważniejsza jest rola koncernu Stellantis. Dzięki zawiązanej spółce joint-venture Leapmotor International, chińskie auta tej marki trafiają do oficjalnej dystrybucji w Europie (w tym do Polski). Leapmotor A10, który właśnie debiutuje w Kantonie, na rynkach eksportowych ma przyjąć nazwę Leapmotor B03X.
Zmiana nazewnictwa ma sens, ponieważ w europejskiej nomenklaturze auto o długości 4,3 metra to solidny segment B, a nie A. Stellantis potwierdził już, że B03X trafi do sprzedaży poza Chinami. Możemy się spodziewać, że auto będzie pozycjonowane jako tańsza, ale bardziej zaawansowana technologicznie alternatywa dla takich modeli jak Peugeot e-2008 czy Opel Mokka-e. Oczywiście cena w Europie nie wyniesie 52 tysięcy złotych – cła, podatki i koszty transportu zrobią swoje. Jednak nawet przy cenie rzędu 80-90 tysięcy złotych, auto z takim wyposażeniem i LiDARem byłoby rynkowym hitem.




Specyfikacja techniczna Leapmotor A10 (wstępna)
| Cecha | Wartość |
| Model (Chiny / Świat) | Leapmotor A10 / B03X |
| Długość / Szerokość / Wysokość | 4310 mm / 1830 mm / 1680 mm |
| Rozstaw osi | Brak danych (szacowany ok. 2600-2700 mm) |
| Napęd | Elektryczny (BEV) |
| Typ baterii | LFP (Litowo-żelazowo-fosforanowa) |
| Zasięg (norma CLTC) | Do 500 km |
| Szybkie ładowanie (DC) | 30-80% w 16 minut |
| Procesor kokpitu | Qualcomm Snapdragon 8295P |
| System ADAS | Qualcomm Snapdragon 8650 + LiDAR |
| Cena max (Chiny) | Poniżej 100 000 RMB (~52 000 PLN) |
| Planowany start sprzedaży | Pierwsza połowa 2026 roku |
Co dalej?
Leapmotor jest obecnie na fali wznoszącej. W październiku firma dostarczyła ponad 70 tysięcy pojazdów, bijąc swoje historyczne rekordy szósty miesiąc z rzędu. Od początku roku sprzedaż wzrosła o ponad 120 procent. Prezes firmy, Zhu Jiangming, zapowiada na 2026 rok „super cykl produktowy”, w którym do oferty dołączą kolejne modele z serii A, B, C oraz flagowej D.
Premiera Leapmotor A10 pokazuje, że chińscy producenci przestali walczyć tylko ceną. Teraz walczą technologią oferowaną w cenie, która dla zachodnich producentów jest nieosiągalna. Jeśli Stellantis sprawnie wprowadzi B03X do europejskiej sieci sprzedaży, zapewniając serwis i zaplecze części zamiennych, tradycyjne marki mogą mieć ogromny problem z uzasadnieniem wysokich cen swoich ubogo wyposażonych modeli bazowych.
Warto obserwować ten model, bo to właśnie on może stać się pierwszym „chińczykiem”, który masowo trafi pod polskie strzechy – nie jako egzotyczna ciekawostka, ale jako pełnoprawny produkt z sieci dealerskiej Stellantisa.
A Wy jak sądzicie? Czy bylibyście skłonni kupić chińskie auto z salonu, wiedząc, że za serwis odpowiada gigant taki jak Stellantis, czy jednak pochodzenie wciąż jest barierą nie do przeskoczenia? Dajcie znać w komentarzach.











Dołącz do dyskusji