Spis treści
Na rynku motoryzacyjnym szykuje się kolejne trzęsienie ziemi. Państwowy gigant Dongfeng Motor, poprzez swoją luksusową markę Voyah, zapowiada premierę, która może poważnie namieszać w segmencie największych SUV-ów. Właśnie opublikowano pierwsze zdjęcia zamaskowanego modelu o kodowej nazwie Taishan. To nie będzie kolejny, zwykły SUV. To manifestacja siły, w której motoryzacja łączy się z najnowocześniejszą technologią od Huawei.
Nowy flagowiec marki Voyah ma zadebiutować na chińskim rynku już w czwartym kwartale tego roku. Jego głównym celem jest rzucenie wyzwania takim graczom jak BMW X7, Mercedes GLS czy Audi Q8. A ma ku temu naprawdę mocne argumenty, które wykraczają daleko poza samą wielkość czy luksusowe wykończenie.
Technologiczny nokaut, czyli Huawei na pokładzie
Sercem i mózgiem modelu Taishan nie będzie system opracowany przez producenta samochodów, a przez technologicznego hegemona. Voyah Taishan zostanie wyposażony w najnowszy system Huawei Qiankun ADS 4.0 Ultra. To nazwa, którą warto zapamiętać, bo definiuje ona na nowo pojęcie jazdy autonomicznej w samochodach osobowych.
System ten opiera się na aż czterech lidarach, które z laserową precyzją skanują otoczenie pojazdu, tworząc jego trójwymiarową mapę w czasie rzeczywistym. To rozwiązanie znacznie bardziej zaawansowane niż systemy oparte wyłącznie na kamerach i radarach. Dzięki niemu Voyah Taishan ma oferować warunkową jazdę autonomiczną poziomu trzeciego (Level 3).
Co to oznacza w praktyce? W określonych warunkach, na przykład na autostradzie, kierowca będzie mógł legalnie zdjąć ręce z kierownicy i przestać obserwować drogę, oddając pełną kontrolę nad pojazdem maszynie. To ogromny skok jakościowy w porównaniu z popularnymi dziś systemami poziomu drugiego, które wymagają ciągłej uwagi i gotowości do przejęcia sterów. To właśnie technologia ma być kluczowym argumentem w walce z europejską konkurencją.
Wisienką na torcie jest zastosowanie architektury 800V. Taka instalacja elektryczna pozwala na przyjmowanie znacznie większej mocy ładowania, co w praktyce oznacza radykalne skrócenie czasu postoju przy ładowarce. To standard, który powoli staje się obowiązkowy w segmencie premium.




Potęga w luksusowym opakowaniu
Voyah Taishan to prawdziwy kolos. Długość nadwozia ma wynosić około 5,3 metra, a rozstaw osi aż 3,1 metra. Takie wymiary gwarantują ogromną przestrzeń wewnątrz, gdzie znajdzie się miejsce dla sześciu osób w trzech rzędach siedzeń. To pozycjonuje go jako luksusowy, rodzinny krążownik.
Zamaskowane zdjęcia zdradzają kilka szczegółów stylistycznych. Z przodu dominuje potężny, pionowy grill, charakterystyczny dla marki Voyah, oraz wąskie, agresywnie narysowane reflektory. Na dachu, tuż nad przednią szybą, wyraźnie widać jeden z lidarów, co zdradza technologiczne zaawansowanie modelu. Z tyłu zastosowano modną, świetlną listwę biegnącą przez całą szerokość klapy bagażnika.
Sylwetka boczna jest masywna, ale nie pozbawiona elegancji, którą podkreślają częściowo chowane klamki oraz wieloramienne felgi o imponującym wzorze. Na razie wnętrze pozostaje tajemnicą, ale można spodziewać się ogromnych ekranów i materiałów najwyższej jakości. W końcu to ma być pokaz możliwości chińskiego przemysłu.



Osiągi godne flagowca i chiński apetyt na Europę
Choć oficjalne dane techniczne nie zostały jeszcze ujawnione, chińskie media donoszą, czego możemy się spodziewać. Voyah Taishan najprawdopodobniej będzie dostępny zarówno jako hybryda plug-in (PHEV), jak i w wersji w pełni elektrycznej (BEV).
To właśnie ta druga budzi największe emocje. Ma być napędzana przez dwa silniki elektryczne o łącznej mocy około 500 kW (prawie 680 KM). Taki zestaw ma zapewnić przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie poniżej 4 sekund. Potężny akumulator ma z kolei oferować zasięg na poziomie 700 km, choć należy pamiętać, że jest to wynik według dość optymistycznej chińskiej normy CLTC. W europejskim cyklu WLTP realny zasięg wyniesie zapewne około 550-600 km, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem jak na tak potężnego SUV-a.
Pojawienie się modelu Taishan to nie tylko wydarzenie na rynku chińskim. Marka Voyah jest już obecna w kilku krajach europejskich, w tym w Norwegii. Wprowadzenie tak zaawansowanego i bezkompromisowego flagowca to wyraźny sygnał, że ambicje firmy sięgają znacznie dalej. To pokaz siły i zapowiedź globalnej ekspansji. Jeśli Taishan odniesie sukces w Chinach, jego europejska premiera wydaje się tylko kwestią czasu.
Czy mariaż giganta motoryzacyjnego z technologicznym potentatem wystarczy, by rzucić na kolana europejską konkurencję? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
Dołącz do dyskusji